Festiwal zgromadził rekordową liczbę 33 wystawców. Oprócz miejscowych i okolicznych hoteli oraz restauracji swoje ekspozycje przygotowały m.in. hotel „Bismarck” z Bytowa i Zamek Jan III Sobieski w Rzucewie koło Pucka. Gabriela Niemczyk, kierownik Zamku: - Z reguły nie reklamujemy się, ale zaproszenie z Łeby postanowiliśmy przyjąć, by nasi kucharze mieli możliwość konfrontacji, szansę zaprezentowania przed wspaniałymi jurorami i liczną publicznością. Częstujemy zupą rybą z kotlecikiem, kiełbaską z dorsza, dorszem faszerowanym…
Na festiwal przyjechali też Szwedzi z partnerskiego miasta Borgholm na Olandii. Ugotowana przez nich zupa z dorsza bardzo przypadła do smaku Piotrowi Bikontowi.
Przybyli do hali goście mogli się nasycić do woli. Poza konkursowymi potrawami podawano też kotleciki ze szkolnej stołówki, „Szypra z Łeby” – dorsza przygotowanego wg przepisu Andrzeja Urbańczyka, żeglarza, pisarza, byłego łebianina. „Szypra” podawano ze specjalnie przygotowanej tratwy. Przed halą rybacy z Łeby wędzili flądrę a’la Pechstein. Zobaczyć było można świąteczne aranżacje stołów, kupić wyroby z bursztynu, dekoracje bożonarodzeniowe przygotowane przez młodzież szkolną. W kolejce stano po książkę Makłowicza i Bikonta „Dialog języka z podniebieniem”.
Jurorzy chwalili, dopytywali, podpowiadali, ale nie prowadzili punktacji. Bikont: - Nie przewiduje tego konwencja festiwalu, zresztą trudno byłoby porównywać, bo wystawiały się renomowane na Pomorzu restauracje, szkoły gastronomiczne, stowarzyszenia. Pytany przez nas czy można przygotować wykwintne danie z tak pospolitej ryby jak dorsz, juror zaprzeczył naszemu twierdzeniu. - Dorsz jest bardzo smaczną rybą, tylko w latach peerelu za mało było mięsa, za dużo dorsza. Trochę więc spowszechniał. Nie zawsze był świeży i dobrze podany. A można z niego przygotować wspaniałe dania. Tu, w Łebie, przekonałem się także na ile sposobów. Prawdziwe bogactwo smaków. Dla mnie, człowieka nie z Pomorza, było to niezwykłe. Pierwszy raz miałem okazję skonsumować paprykę faszerowaną dorszem. Bardzo udana impreza, rzadko zdarza się w kraju taka frekwencja. Większą widziałem na kilku festynach we Francji.
Czy takie festiwale jak ten, są w stanie zmienić naszą, chyba jednak mało urozmaiconą kuchnię? Makłowicz: - Mogę tylko zachęcać do schylenia się przed bogactwem naszej kuchni i czerpania stamtąd samych skarbów. Nikogo nie zmuszę do zmian, nie podam gotowego przepisu. Wystarczy trochę chęci, nawet więcej chęci niż umiejętności. A znaczenie tego festiwalu ma szerszy niż tylko kulinarny wymiar. Najważniejsze jest lokalne radio, lokalna prasa, lokalne tradycje, kuchnia, wszystko co lokalne. Festiwal Pomuchla w Łebie umacnia te lokalne więzy. Jest okazją do wzajemnego spotkania mieszkańców, rozmów i to jest jego zasługą. I sukcesem.
Maria Konkol, dyrektor biblioteki miejskiej, inicjator festiwalu: -Zmiana firmy nagłośniajacej halę spowodowała, że wreszcie mówiący byli dobrze słyszani. W tym roku impreza „nie rozpełzła się”. Publiczność dotrwała do końca. Cieszę się też z obecności znakomitych jurorów, w których przyjazd mało kto wierzył.
Organizatorami festiwalu byli: biblioteka miejska, parafia pw. Wniebowzięcia NMP w Łebie, Szkoła Podstawowa w Łebie.
(wb)
Wzruszenie odbiera mi mowę, czuję się jak w niebie – mówił podczas degustacji potraw Robert Makłowicz, który razem z Piotrem Bikontem był honorowym gościem niedzielnego Festiwalu Pomuchla w Łebie.
Wspólnie z jury oceniali przygotowane przez miejscowych restauratorów i hotelarzy potrawy z ryb. Na stołach królował dorsz (po kaszubsku nazywany pomuchlem), choć nie brakowało też innych ryb – łososia, węgorza, sandacza, soli i flądry. Wystawcy – głównie łebianie, ale też z okolicznych gmin, prześcigali się w sposobach nazywania i podania swoich potraw. Były więc m.in. kiełbaski z dorsza, zupa na krem z raków, zupa siedmiu mórz, szczupak nadziewany „Rozbójnik”, kotleciki licealistki, kulebiak z dorsza i morskie kanapki.
Ciekawą propozycję rybnego dania przedstawili Szwedzi z partnerskiego miasta Borgholm, którzy serwowali zupę-krem z dorsza z karczochami jerozolimskimi, których w Polsce kupić jeszcze nie można.
– Zaskoczyły mnie prawie wszystkie smaki – przekonywał Makłowicz. – Wszystkie na plus!
Piąta edycja imprezy, która, tak jak poprzednie, klimatem nawiązywała do zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia i odpustu św. Mikołaja, przeżyła prawdziwe oblężenie. Hala widowiskowo-sportowa pękała w szwach. W kuluarach żartowano, że na kolejne festiwale potrzebny będzie dwa razy większy obiekt. Wizyta Makłowicza i Bikonta była też okazją do promocji ich książki -„Dialogi języka z podniebieniem”, wydanej przez krakowskie Wydawnictwo ZNAK. Autorzy chętnie rozdawali autografy i fotografowali się z kupującymi.
Aleksandra Stasiak-Tutak
Węgorz wędzony w galarecie (najstarszy z zachowanych przepisów kulinarnych, pochodzących znad jeziora Łebsko).
Wędzonego węgorza pokroić w kawałki ok. 5 cm, odcinając głowy i ogony. Kawałki węgorzy układać ściśle w wysokiej szklanej misce. Przygotować zalewę w garnku, gotując wywar z warzyw, przypraw oraz łby i ogony węgorzy. Na koniec dodać żelatynę i 1 łyżkę octu winnego. Sklarowanym, ciepłym wywarem zalać ryby i pozostawić do wystygnięcia. Podawać na zimno po wystygnięciu i stężeniu galarety. Tak przyrządzonego węgorza można przechowywać w chłodnym miejscu kilka miesięcy, zamykając go na gorąco w słoiki Wecka.
Parafia PW NMP Powstańców Warszawy 28 84-360 Łeba tel. 598661464 fax 598661464 www.leba.oblaci.pl | ![]() |
<< IV Festiwal Pomuchla | VI Festiwal Pomuchla >> |
Położone przy ujściu rzeki Łeby miasteczko z XIII - wiecznym rodowodem od samego początku nie miało dobrych perspektyw
Impreza organizowana cyklicznie w miesiącu grudniu. Uczestniczą w niej podmioty świadczące usługi gastronomiczne na terenie miasta Łeby i
Od XII w. kościół pod wezwaniem św. Mikołaja związany był z kultem srebrnego dorsza – po kaszubsku pomuchla. Srebrna figura ryby ...
Brnąc nocną porą w śnieżycy i zadymce miałem tzw. mieszane uczucia. Festiwal Pomuchla, Festiwal Pomuchla… powtarzałem w myśli nazwę imprezy
Zbiór przepisów kulinarnych potraw prezentowanych podczas Festiwali Pomuchla. Przepisy zawierają receptury oraz sposoby
Lista odnośników do poszczególnych lat organizowanych festiwali. Listy uczestników i jurorów oraz różne informacje w poszczególnych
Zbiór uczestników którzy prezentowali swoje potrawy na poszczególnych festiwalach i podlegali ocenie przez różnych sędziów w poszczególnych
Zbiór organizatorów którzy tworzyli poszczególne festiwale i dbali o ich przeprowadzenie w poszczególnych latach
Zbiór zdjęć Festiwalu Pomuchla. Początki festiwalu oraz wiele relacji z wielu lat. Jego uczestnicy uwiecznieni na fotografiach
To ciche i spokojne miejsce z rodzinną atmosferą . Obiekt położony jest 300 metrów ( około 5 minut drogi sprawdź na mapie zakładka - lokalizacja ) od morza i blisko lasku sosnowego . Oferujemy pokoje 1, 2, 3 osobowe z łazienkami (umywalka, prysznic, WC). W każdym pokoju - telewizor, czajnik bezprzewodowy, szklanki. Część pokoi posiada na wyposażeniu lodówkę, talerze, sztućce, sprzęt plażowy ( parawan, ręcznik plażowy ).
Położony w otulinie Słowińskiego Parku Narodowego, z trzech stron las sosnowy, z czwartej spacerowa ulica Turystyczna, 250 m do plaży. Poza szczytem sezonu – wyjątkowa cisza i spokój. DOM WYPOCZYNKOWY FALEZA Mieści się zaledwie 250m od plaży, 50m od głównej promenady spacerowej, blisko centrum. Wszędzie blisko – jedna z najatrakcyjniejszych lokalizacji w Łebie. Wokół dobrze rozwinięta sieć handlowo-usługowa, mnóstwo letnich atrakcji i rozrywek.
Obiekt położony jest w samym sercu Łeby, zaledwie 200 metrów od morza, na początku ulicy Nadmorskiej (pokaż na mapie). To uroczy rodzinny obiekt oferujący swoim Gościom wysoki komfort wypoczynku. Dogodnie usytuowany, w pobliżu, przy głównej ulicy, bardzo blisko plaży stwarza rewelacyjne warunki do wypoczynku tak dla par, jak i rodzin z dziećmi. Na parterze obiektu znajduje się Bar pod Strzechą słynący z wyśmienitej kuchni polskiej oraz ręcznie robionej pizzy. Tutaj zjeść można również pyszne śniadania.