VI Festiwal Pomuchla (2004-12-05)
Łeba – stolica smaku.
Dorsz radosny
Jak co roku w Łebie Festiwal Pomuchla zgromadził amatorów dobrego jedzenia. Na święcie dorsza pojawili się mieszkańcy miasta i liczni goście z okolic i zagranicy.
– Podstawowym celem Festiwalu Pomuchla jest promocja regionalnej kuchni rybnej – mówi Halina Klińska, burmistrz miasta Łeby -Wystawiają się ze swoją ofertą przede wszystkim miejscowi restauratorzy i hotelarze, a także stowarzyszenia. Coraz liczniej dołączają do nas właściciele lokali z powiatu lęborskiego oraz przedstawiciele miast partnerskich ze Szwecji, Litwy i Niemiec.
Honorowym gościem festiwalu był Maciej Kuroń, którego tłumnie otoczyły dzieci polujące na autografy. Gość podpisywał swoją książkę „Kuchnia Rzeczypospolitej” i smakował potrawy z ryb.
– Dorsz jest wspaniałą rybą i wielkim polem do popisu dla kucharzy – mówił Maciej Kuroń. – Nie na darmo jest tak ceniony za granicą. W Polsce dorsz nie jest tak popularny. Ryby kojarzą się nam z postem, z okresem smutku i refleksji. Całe szczęście dorsz powraca do polskiej świadomości i na polskie stoły. Znakomitym tego przykładem jest ten festiwal.
Niestety, tym razem mistrz kuchni nic nie ugotował. Był jedynie przewodniczącym komisji, która oceniała pracę restauracji i kuchni hotelowych. To właściciele restauracji decydowali, która z potraw ma stanąć do rywalizacji. Pierwsze miejsce przyznano potrawie o poetyckiej nazwie „Dorsz w szuwarach”, przygotowanej przez kucharzy z łebskiej restauracji „Pod zegarem”. Jednak mistrz chochli przyznał jeszcze nagrodę specjalną restauracji hotelu Wodnik za węgorza w sosie koperkowym.
– Dzisiaj polską stolicą dobrego smaku jest Łeba -dodaje Maciej Kuroń. – Mam nadzieję, że z czasem stanie się kulinarną stolicą basenu Morza Bałtyckiego. Tu znajduje się kopalnia znakomitych przepisów na ryby i przyznaję, że wiele z nich przeniosłem do swojej kuchni.
Salę wypełniały wspaniałe zapachy przygotowanych potraw rybnych. W czasie całej imprezy można było skosztować wszystkich specjałów. Z niektórych stołów jedzenie zniknęło w kilkanaście minut, a trzeba dodać, że było go niemało. Każdy mógł się najeść do woli.
Trochę historii
Dorsz to powszedni chleb oraz odświętny symbol dawnych i dzisiejszych mieszkańców Łeby. Od XII wieku kościół pod wezwaniem św. Mikołaja związany był z kultem srebrnego dorsza – po kaszubsku pomuchla. Srebrna figura ryby zajmowała w kościele centralne miejsce, swoją metaforyką podkreślając związki łebskiego ludu z morzem i ze św. Mikołajem. Srebrnym pomuchlem witano dostojników, rybaków powracających z morza, używano go podczas ślubów i pogrzebów, w szczególności zaś podczas odpustu tutejszego patrona św. Mikołaja.
W XVI wieku tragedia Starej Łeby (zalanie i zasypanie), która zbiegła się w czasie z reformacją, sprawiły, że sprzedano uratowane od kataklizmu wyposażenie katolickiej świątyni, w tym srebrnego pomuchla. W nowej Łebie w protestanckim kościele dorsz pojawił się na rybackim sztandarze.
Po drugiej wojnie światowej nowi mieszkańcy Łeby, zrozumieli potrzebę szczególnej opieki Świętego Mikołaja. – Zaczęli więc świętować 6 grudnia odpust św. Mikołaja. Kult dorsza wskrzeszony został w czerwcu 1999 roku, kiedy to mieszkańcy Łeby ofiarowali figurę srebrnego pomuchla papieżowi Janowi Pawłowi II. Od tego czasu powrócono do tradycji i Festiwal Pomuchla odbywa się zawsze w niedzielę najbliższą tradycyjnemu odpustowi św. Mikołaja.
Kornelia Kielm