No i świat się przewrócił, lecz czy do góry nogami?
Oto jest pytanie, bo przecież górą są łebianie!
Tyle się już nawyrabiało w tej małej nadmorskiej mieścinie, że najstarsze ludziska takich dziwów nie pamiętają. A to pani burmistrz klęka przed biznesmenem. A to książę wybierany jest drogą głosowania, a po koronacji żąda przerobienia jednostki wojskowej na kasyno gry. Lud się bawi i korzysta. Darmowe piwo i kiełbasa, a ze sceny artyści wołają: – Teraz przedstawiamy prawdziwego amerykańskiego Murzyna!
Kandydatów na księcia Łeby było dwóch, ale w miejscu głosowania kampanię prowadził tylko jeden – Henryk Ruszewski. Uśmiechnięty od ucha do ucha, udzielał wywiadów, rozmawiał z przyszłymi poddanymi. Czy ten nieskrywany uśmiech miał oznaczać, że wszystko jest po prostu ukartowane z góry, że mistyfikacja przerosła rzeczywistość i tak naprawdę to wszyscy zostali nabici w butelkę?
Dobry i zły
Bo przecież działo się jak w scenariuszu filmowym. Drugi kandydat – Stefan Cysdorf, schował się w komnatach swojego zamku. Od tygodnia nawet nosa nie pokazywał, tylko ze słów jego pięknej żony Ewy można było wnioskować, że jeszcze żyje. Kilka miesięcy wcześniej był jeszcze jeden kandydat. Któż taki? – sam Kazimierz Kleina, senator AWS. Wycofał się w ostatniej chwili. – Mam już wystarczająco wiele funkcji. Dlatego sądzę, że ta jest już dla kogo innego. W dniu wyborów senator stał pośród różnokolorowych parasoli, reklamujących sponsorów przedsięwzięcia, i podziwiał. Może to zmusiło go do głębokiej refleksji: – Jest przyglądanie się Łebie, jej mieszkańcom przez nich samych…
Szał wizjonerstwa
Niektórzy, dotknięci społeczną niesprawiedliwością, zrezygnowani chowali się w pobliskim lasku: -Jeszcze nie głosowałem, bo nie dostałem kartek – żalił się jegomość przedstawiający się jako Rocky: -Ja mieszkam tu 40 lat. Powinna tu być inna waluta. Muszą być sprawy uregulowane te skarbowe, a nie jakieś zabawy tutaj. Burmistrza trzeba znieść, jak ma być książę. – To będzie księstwo bajkowe. Latem będzie można zobaczyć księcia na koniu ze świtą. Będzie można posłuchać muzyki starodawnej, napić się piwa z beczki, zobaczyć rycerzy na koniach – snuła opowieść Małgorzata Murawska z Biura Promocji Miasta. Bardziej realistycznie na rzecz spojrzał jeden z handlowców: – Dzisiaj jest dobrze, bo rozdajemy za darmo. Podejrzewam jednak, że gdybyśmy wystawili kiełbaskę za 50 groszy czy złotówkę, to ludzi byłoby opałowe albo jeszcze mniej – stwierdził Andrzej Stebelski, opiekujący się rożnem z mięsiwem.
Padający deszcz zniechęcił heroldów, którzy zamiast ogłaszać nadejście feudalnych rządów, chowali się pod rozmaitymi daszkami. Także wbrew zapowiedziom Tajna Kapituła Księstwa nie ukazała się w epokowych strojach.
– Stanie się to dopiero na balu, a kapituła przekształci się obligatoryjnie w Radę Książęcą. Jednak książę pan nie będzie sam wydawał dekretów. Będzie pytać nas o zdanie. To my będziemy decydującą siłą, ale dla dobra ludu – zapewnia Ewa Horanin, współwłaścicielka Centrum Turystycznego Łeby. -Według hasła „Chleba i igrzysk”, znanego już w starożytności, więc dlaczego nie stosować go teraz? Czyli władza absolutna na razie łebianom nie grozi. Ci stawili się na głosowanie w liczbie około 3 tysięcy duszyczek. Pani Ewa z Rady Książęcej była z obecności tłumu bardzo zadowolona. Jeszcze z rana istniały obawy, że impreza nie wypali. Jednak… – Mądrość ludzka wygrała! – sprawiła swoim rodakom ten niebywały komplement bliska współpracownica księcia.
Na kolana przed władcą!
Kiedy lud już się do woli napchał mięsiwem, napoił piwem, jego przyszli władcy udali się w miejsce odosobnione, aby tam do woli kosztować marketingową zdobycz. W zamku nad morzem, inaczej zwanym hotelem „Neptun”, zebrała się śmietanka dworska. Przygrywał jej „Detko-Dixiland”.A wszędzie panie pięknie ubrane, panowie w smokingach ze sztywnymi kołnierzykami i podobną atmosferą w kieszeniach. Zewsząd -uśmiechy, również do kelnerów w strojach epokowych i kelnerek w sukniach wzrok przyciągających. Początkowo nieśmiało wszyscy kosztowali tylko rozmaitych trunków, ale jak wiadomo, alkohol burzy krew, a także obyczaje, tak więc po godzinie wszyscy już uczepili się bananów, rybek, ogóreczków, cytrynek, soczków, mięska i chlebka. W końcu jednak przyszło to najważniejsze.
Wiwat książę! Wiwat! – zagrzmiała sala. Heńka I, eks–Henryka Ruszewskiego, ubrano w strój książęcy. Mości Książę wygłosił główne punkty swojego programu: likwidacja jednostki wojskowej, a w to miejsce kasyno gry! Brawo, brawo! – zakrzyknęli poddani. Strefa wolnocłowa i port jachtowy.
A teraz na kolana przed władcą, na kolana! – zawył konferansjer. Posłuszny lud rozkaz wykonał. W pierwszym rzędzie – pani burmistrz. – Brawo! Brawo!
* * *
Z ostatniej chwili: Księstwo ma już swoją flotę. Dwa ścigacze i flagowy okręt księcia „Wiking” – oznajmia Heńko I Łebski – a także rakietę „Wołhow” o zasięgu 150 km. Pan wie jak daleko leży Darłowo? Jak czegoś znowu zażądają to… Mamy też bunkier, bo nie wiadomo, co będzie przy ewentualnym odpalaniu tego sprzętu. 27 czerwca – otwarcie portu jachtowego i start strefy wolnocłowej. Książę o sobie: – Mam od 37 do 50 lat. Interesuję się myślistwem, nartami i żeglarstwem. Znak zodiaku: Ryba. Dwoje dzieci-jedno 10, drugie 20 lat. I żadnych przywilejów.
GŁOS SŁUPSKI 20-21 CZERWCA 1998 ROKU Autor : MICHAŁ KOWALSKI Fot. Krzysztof Tomasik